O zasługiwaniu…

Strona główna » O zasługiwaniu…
o zasługiwaniu, wstyd

Czy to w porządku mieć lekkie i fajne życie? A może krew, pot, łzy i zmaganie się z trudnościami są wyznacznikiem naszej wartości?

Sporo ostatnio rozmyślam nad tematem zasługiwania, zarówno w kontekście mojej pracy z klientami i wyzwaniami, z którymi do mnie przychodzą, ale też w kontekście prywatnym. Temat zasługiwania to temat rzeka. Właściwie trudno jest zdefiniować, gdzie się zaczyna, a gdzie kończy. Widzę jednak, że wielu z nas mogłoby z lekkością płynąć z nurtem swoich osobistych strumieni, ale z jakiegoś powodu z nim walczy.

Nie dlatego, że nurt im szkodzi, tylko dlatego, że gdy nie szkodzi, robimy się nieufni.

“Za szybko mi to poszło”, “Niewiele się napracowałam”, “Właściwie nic takiego specjalnego nie robię”, “Nie stać mnie na to”, “Po śmierci sobie odpocznę”, “Nie zasługuję na miłość, szczęście”, “Za mało umiem, by chcieć więcej”, “Kim jestem, by w ogóle czegoś chcieć?”, “Ktoś inny zweryfikuje, czy zasługuję na nagrodę”, “Życie cię oceni”, “Życie jest trudne”, “Inni mają gorzej, więc nie narzekaj”, “W porównaniu do innych i tak masz super”,  “To niemoralne tyle zarabiać”, “Tak szybko się dorobił, więc pewnie ukradł”. 

Przykłady takich niezasługujących stwierdzeń możemy mnożyć. Fundujemy je sobie sami, podważając poczucie własnej wartości. Zawstydzając samych siebie, odbierając sobie prawo do marzeń i pragnień. Tłumacząc się otoczeniu, gdy osiągamy sukcesy. “To nie ja i nie moja praca, energia, talenty – to inni”, “To co zrobiłam / zrobiłem nie jest zbyt wiele warte, bo nie zmęczyłam / zmęczyłem się aż tak.” Takie podważające zasługiwanie stwierdzenia słyszymy też od innych. Czasem nie bezpośrednio do nas, ale do ludzi, którym się udało. Do ludzi, którzy są szczęśliwi i pokazują swoje szczęście. “Ale się wypindrzyła. Może sobie na to pozwolić, bo ma bogatego męża.” Czasem też słyszymy ten głos bezpośrednio, często od bliskich: “Taką masz pomoc w domu i jeszcze jesteś zmęczona / zmęczony”, “Chyba oszalałeś / oszalałaś wydając tyle pieniędzy”, “Wy to sobie dogadzacie”.

Gdy te “wtręty” nie spływają po nas jak po kaczce, gdy zależy nam na tym, co myślą o nas inni, gdy mamy syndrom “dobrego ucznia” i “grzecznego dziecka”, gdy tych szpilek jest bardzo dużo, zaczynamy odwracać się od siebie.

Jako dzieci potrzebujemy akceptacji i zrozumienia. Dostrzegania nas w tym, w czym jesteśmy. Jak jednak często akceptację otrzymujemy za zasługi i osiągnięcia, jak często musimy zasłużyć na uwagę. Ile razy słyszeliśmy “a co ty tam wiesz”, “chodzenie do szkoły to nie praca”, “lepiej zrobiłbyś coś sensownego, zamiast się bawić”, “najpierw obowiązki, potem zabawa”, “bez pracy nie ma kołaczy”. 

Trzeba naprawdę dużej siły, determinacji i pracy, by wyrobić w sobie przekonanie, że zasługuję na to, co najlepsze. Że moje życie nie musi być ciężkie i pełne niewygody. Że nie muszę się “urabiać po pachy”, by być wartościowym człowiekiem i godnie żyć. Że mogę żyć po swojemu, nawet jeśli inaczej, intensywniej, bardziej niż pozostali, lub właśnie mniej, spokojniej, na luzie. Że mogę również dostawać, a nie tylko obdarowywać. Że wysiłku nie da się zmierzyć obiektywnie, a tym samym poziomu zmęczenia. Że fakt, iż dla kogoś coś jest łatwe nie sprawia, że dla nas nie może być trudne. I odwrotnie. Że jeśli nie masz na nic siły, to znaczy że gdzieś zgubiłeś / zgubiłaś po drodze siebie. Być może w nieustającym pędzie, by było idealnie, by ktoś zauważył, że tak jest, by było dobrze, bym dobrze myślała / myślał o sobie. Zasłużyła / zasłużył na moją własną akceptację.

“Żebym tylko nie musiał / musiała się za ciebie wstydzić” mówią dorośli do dzieci. I znów oddaje się wartość człowieka w ręce widzimisię innej osoby. Przecież powodów do wstydu / zawstydzania może być mnóstwo. Fryzura nieodpowiednia, głośny śmiech, własne zdanie, myślenie pod prąd, brak świadectwa z czerwonym paskiem, brak skromności, “nadmierna” pewność siebie, zdolność w określonym kierunku i brak ciężkiej pracy, podążanie za własnymi zainteresowaniami.

Dzisiejszy tekst jest trochę strumieniem moich myśli. Przemyśleń, które napływają do mnie z różnych stron. Gdybyście jednak zapytali, co zrobić z zasługiwaniem odpowiem, by przestać go pragnąć. Przestać czekać, aż przyjdzie. Przestać eksploatować siebie w nadziei, że ktoś da nam głaska. Po prostu stanąć w absolutnej pewności, że jesteśmy  idealni tacy, jacy jesteśmy w tu i teraz. Czy w energii, czy w zmęczeniu. Czy w sukcesie, czy w porażce.
Jeśli jest trudno, sprawdźmy czy pozwalamy sobie by było łatwo? Jeśli doświadczamy porażek, sprawdźmy, czy pozwalamy sobie na sukces? To my jesteśmy pierwszym ogniwem od akceptacji i przyjęcia siebie. To my możemy zatrzymać kołowrotek, w którym biegamy za docenieniem. To my, Ty i ja możemy sobie powiedzieć “Jestem wystarczająca / wystarczający”. I inni też są. To my możemy przestać się ścigać – chyba że dla zabawy. By wpuścić w życie radość i wesołość, zamiast uciekać od wstydu i zawodu. 

Każdy z nas ma prawo do fajnego życia, po swojemu. Każdy z nas zasługuje na miłość i szczęście. Zacznijmy od uznania, że to oczywiste, że tak jest. Potem chrońmy ciepło, które mamy sami dla siebie. Ono urośnie i będziemy mogli dzielić się z innymi. Nie po to, by nam oddali, tylko dlatego że dzielimy się, bo możemy a nie po to, by zasłużyć. 

Wiem, że mogę, wiem że zasługuję, wiem, że jestem warta / wart i zwalniam innych z obowiązku udowadniania mi, że tak jest lub chęci pokazania mi, że tak nie jest. Miłość, która we mnie rośnie jest moją wolnością.

Tego Wam życzę w grudniu i nie tylko:)

Wasza Małgosia

Zasługiwanie to jedna z lekcji czułości dla wewnętrznego dziecka. Ważny temat, jak i wszystkie inne, np. Odpowiedzialność, Poczucie winy, czy Bliskość i bezpieczeństwo. Dołącz już dziś do kursu. Naprawdę warto❤

5 2 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Zapisz się na newsletter

Zajrzyj też na:

Więcej

Wakacje w wersji Zen

Do czego są nam potrzebne wakacje? Do czego jest nam potrzebny urlop?  Dlaczego tak tęsknimy za czasem bez… – bez pracy, bez obowiązków, bez pośpiechu, bez dociskającej nas codziennej rutyny? Tęsknimy, ponieważ na co dzień

Za co kocham NVC?

Porozumienie bez Przemocy otworzyło mi oczy na samą siebie. Pamiętam, jak pierwszy raz dotarło do mnie, że mam potrzeby. Wtedy najbardziej niewysycona była u mnie potrzeba odpoczynku i snu, bo byłam mamą dwójki małych dzieci.

Wolność

Gdy doświadczam wolności, to znaczy, że mi WOLNO. Po prostu mi wolno. Mam prawo. To bardzo mocne słowa. Stanowcze, ugruntowujące. Trochę tak, jakbyśmy mieli coś, co nam przynależy i nie zamierzali tego oddać. “Wolność kocham