Moje dziecko nie chce ze mną rozmawiać

Strona główna » Moje dziecko nie chce ze mną rozmawiać
Pozytywne Relacje

❤️

Pamiętam zdziwione spojrzenia, czasem okraszone dezaprobatą, gdy pytałam moje dzieci czego chcą i brałam pod uwagę ich odpowiedź. 

Począwszy od zjedzenia lub niezjedzenia jakiejś potrawy, uznania, że już są najedzone, a skończywszy na wspólnym ustaleniu, kiedy robimy porządki w domu.

Dialog.

Tak, zapewne przeznaczyłam na rozmowy dużo więcej czasu, niż gdybym weszła w tryb nakazowo-zakazowy i dołożyła do tego straszenie karą lub kuszenie nagrodą. Jednak dziś, gdy mam w domu dwoje nastolatków, jestem sobie bardzo wdzięczna, że wytrwałam w rozmawianiu z dziećmi, że chciało mi się ich słuchać i je słyszeć.

Dlaczego?

🌼Po pierwsze i przede wszystkim dlatego, że dziś moje dzieci wpuszczają mnie do swojego życia. Oczywiście w uznanym przez siebie zakresie. Mają swoją strefę prywatną, do której nie mam dostępu, jednak nić porozumienia, którą budujemy polega na tym, że nie boją się i nie wstydzą powiedzieć mi „pomóż”,

To sprawia, że będąc ich mamą czuję się bezpiecznie. I oczywiście nie zmienia to nic w nastoletnim popełnianiu błędów i dopuszczaniu się wyskoków z zakresu doświadczania życia, ale ogromną wartością jest to, że o tym wiem. Wiem bowiem, że bardzo wiele rodziców w ogóle nie zna swoich dzieci. I mnie zdarzyły się takie momenty, gdy szeroko otwierałam oczy, jednak to były chwile, które wracały do naszej „jesteśmy blisko choć czasem musimy się trochę odsunąć” normy.

🍀Po drugie dlatego, że tak jak ja widzę moje dzieci, tak i one widzą mnie. Tak, jestem ich mamą, osobą dorosłą, przysłowiową strażniczką, przewodniczką, ale przede wszystkim człowiekiem. Mam swoje lepsze i gorsze dni, które nie sprawiają, że wszystko się między nami sypie. Tak jak i oni mają lepsze i gorsze dni, na które się nie obrażam. Czuję się więc lekko jako mama, bo nie muszę być jakaś (w domyśle inna), byśmy się razem dobrze czuli. Mamy na siebie przestrzeń.

🌿Po trzecie nie mam poczucia, że macierzyństwo to poligon, w którym by przeżyć muszę odpalić tryb walki. Nie walczę. I dzieciaki też nie walczą. Czy to znaczy, że nie puszczają nam nerwy? Oczywiście, że puszczają. Jesteśmy ludźmi i doświadczamy uczuć. Radości i złości, euforii i smutku. Jest też przestrzeń na wstyd i strach. Zdarza się, że na siebie nakrzyczymy (głównie w żeńskim towarzystwie😉). Świat się jednak nie kończy, bo mimo różnych trudów, wyzwań, gorszych dni, nadal chcemy być blisko.

Udaje mi się być mamą taką, jaką zawsze chciałam. 

Opiekuńczą, ale nie przytłaczającą. Zdającą sobie sprawę z moich własnych historii i doświadczeń, więc potrafiącą zatrzymać się na swoich skrytych nadziejach i oczekiwaniach. Świadomą tego, gdzie kończy się historia o moich dzieciach, a zaczyna o mnie. Świadoma tego, kiedy chciałabym by moje dzieci były „jakieś” (w domyśle inne), bym mogła lepiej się poczuć. Uciekam wtedy szybko z tych zakamarków i “rozkminiam” dlaczego chciałabym błyszczeć oczekując, że moje dzieci będą błyszczały w jedyny słuszny sposób.

Przestrzeń.

To słowo klucz do lekkości w rodzicielstwie. Najpierw trzeba umieć dać ją sobie. Najpierw trzeba umieć się sobą zaopiekować. Otulić czułością swoje wewnętrzne dziecko. BEZ TEGO SIĘ NIE DA.

Nie dam rady budować świadomej relacji z dzieckiem, jeśli nie znam samej / samego siebie. Jeśli nie mam na siebie przestrzeni. Jeśli jestem chodzącym poczuciem winy, mam latami nagromadzoną złość, boję się i wstydzę, choć nie wiem skąd to się bierze, spinam się przy każdym słowie „nie” i ciągle zabiegam o akceptację, udowadniam wartość i doprowadzam się tym do skrajnego zmęczenia.

Nikt nam nie mówi, że by mieć mega fajne relacje z dzieckiem, trzeba mieć mega fajną relację ze sobą i swoim wewnętrznym dzieckiem. Gdyby nam mówili, gdyby mówili poprzednim pokoleniom nie byłoby traum i wyrw w psychice, które trzeba tulić i opiekować czasami latami.

Czułość dla siebie w tu i teraz i dla swojej historii to warunek, by budować relacje, które dodają skrzydeł. 

Stanięcie w swojej prawdzie i autentyczności. W zgodzie na siebie. Zaopiekowanie się sobą.

A potem jeszcze tylko ustalenie zasad wspólnej przygody, określenie kto dowodzi, zaopiekowanie pomyłek i kierunków, które wpuściły nas na manowce i…

rejs na pełnych żaglach w słońcu🥰

Ja tak mam. Chcesz też?❤️

P.S. Nie ma znaczenia w jakim wieku masz dzieci. Każdego dnia macie przed sobą całe życie❤️

W Pozytywnych Relacjach znajdziesz:

🌼zmieniające życie kursy rozwojowe online:

✅ 24 lekcje czułości dla wewnętrznego dziecka

✅ „Rodzicielstwo lekkości”

🌼wzbogacający życie kurs komunikacji empatycznej

✅”Bliżej siebie, bliżej Ciebie, bliżej szczęścia”

🌼indywidualne sesje terapii IFS, prowadzone stacjonarnie w gabinecie we Wrocławiu lub online

🌼wyjątkowe książki i audiobook dla dzieci wnoszące radość dla całej rodziny

✅ „Basałyk i Psotka idą do pracy” część zielona

✅ ”Basałyk i Psotka idą do pracy” część niebieska

✅ „Bajkohistorie – dla dzieci ku radości, dla rodziców ku mądrości” (audiobook)

✅ „Jak Anitce uciekły zabawki, Jacuś zgubił się w sklepie i inne historyjki”

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Zapisz się na newsletter

Zajrzyj też na:

Więcej

Wakacje w wersji Zen

Do czego są nam potrzebne wakacje? Do czego jest nam potrzebny urlop?  Dlaczego tak tęsknimy za czasem bez… – bez pracy, bez obowiązków, bez pośpiechu, bez dociskającej nas codziennej rutyny? Tęsknimy, ponieważ na co dzień

Za co kocham NVC?

Porozumienie bez Przemocy otworzyło mi oczy na samą siebie. Pamiętam, jak pierwszy raz dotarło do mnie, że mam potrzeby. Wtedy najbardziej niewysycona była u mnie potrzeba odpoczynku i snu, bo byłam mamą dwójki małych dzieci.

Wolność

Gdy doświadczam wolności, to znaczy, że mi WOLNO. Po prostu mi wolno. Mam prawo. To bardzo mocne słowa. Stanowcze, ugruntowujące. Trochę tak, jakbyśmy mieli coś, co nam przynależy i nie zamierzali tego oddać. “Wolność kocham