Co nam robi złość? Co nam robi złość w relacjach? Czy to dobrze, że doświadczamy złości?
Złość jest nam bardzo potrzebna. I choć u niektórych z nas, z racji doświadczeń i przeżyć, może wzbudzać lęk, to jednak nie warto odwracać się do złości plecami.
Złość jest pierwszym uczuciem, które w sposób wyrazisty informuje nas o tym, że nasze granice zostały przekroczone.
Zdarza się, że nie wyłapiemy napięcia w ciele, zaciskających się nam pieści, pulsowania w skroniach, czy bólu brzucha. Zdarza się też, że gdy ktoś przekracza nasze granice wchodzimy w stan zamrożenia, odcięcia od samych siebie.
I nagle dzieje się coś takiego, że pęka nasz wewnętrzny balonik. Wybuchamy. Czasem nieadekwatnie do okoliczności, choć oczywiście interpretacja okoliczności jest czysto subiektywna. Dochodzi jednak do emocjonalnego tsunami. Trafia nas przysłowiowy szlag.
Czy złość to właśnie to intensywne tsunami? Krzyk, agresja, kompulsywnie wyrzucane słowa? Też. Jednak tak wygląda złość, gdy wcześniej bylismy odcięci od siebie. Gdy umknęło nam, że coś jest nie tak. Gdy niezgoda na naszą rzeczywistość dotarła do nas nagle z siłą wodospadu.
Nie musi tak być. Ze złością warto się przyjaźnić. Warto odczytywać sygnały naszych zezłoszczonych części. Warto siebie słuchać i dawać sobie uwagę. Wówczas zauważymy, że jesteśmy zdenerwowani, wkurzeni i będziemy mieć szansę zaopiekować się sytuacją, która nas dotyka. Zamiast trzaskania drzwiami, walenia ręką w stół, czy obwiniania ludzi wokół za to, że jest nam trudno.
To my jesteśmy odpowiedzialni za czułość wobec naszych uczuć