Współczułość


– Wszystko, tylko nie współczucie – słyszę czasem w czasie sesji terapeutycznych.
– Nie chcę litości, “ojojczania” i mówienia, że jestem biedny.
– Nie jestem ofiarą. Przecież sobie radzę.

W świecie, w którym wypada być silnym, w którym wypada sobie radzić, w którym dobrze jest się prezentować z własną mocą, sprawczością, wpływem, sukcesami, dowożeniem zadań i celów, powiedzenie “jest mi trudno” utyka w gardle.
Jeszcze trudniej jest powiedzieć “potrzebuję pomocy”, a perspektywa, że ktoś popatrzy na nas ze współczuciem kojarzonym z litością wywołuje w nas dreszcz na całym ciele. Bo przecież wcale nie jesteśmy tacy słabi, żeby się nad sobą użalać. Trzeba wziąć się w garść, robota czeka, a nie smęcenie, gadanie i ogólnie bez sensu.

Jeśli jesteś taką osobą, która woli iść do przodu zamiast przeżywać to co było w przeszłości, a słowo “współczucie” nic a nic Ci się nie podoba lub wywołuje myśli typu “serio mam się teraz tym zajmować?”, czytaj dalej.

Dzięki pewnej cudownej osobie, z którą mam zaszczyt pracować przyszło mi do głowy słowo “WSPÓŁCZUŁOŚĆ”. O to bowiem chodzi we współczuciu, które jest mi bliskie na poziomie terapii IFS i Porozumienia bez Przemocy. Współczułość nie  ma nic wspólnego z litością i wkładaniem nas w rolę osób, które z racji słabości, którą przeżywają powinny (według niektórych) czuć się gorzej.
Litość rzeczywiście może wywoływać poczucie, że jesteśmy gorsi, nie tacy jak trzeba, że w życiu nam się nie udało, więc ktoś mógłby posądzić nas o to, że jesteśmy “przegrywami”. A przegrywem nie chcemy być, bo to miejsce grząskie i odpychające i często nacechowane lękiem, że zostaniemy w nim na zawsze.

Uciekamy więc z miejsca słabości, by się nie rozklejać, by się nie popłakać, by nie przyznać, że jest nam źle, by nie powiedzieć, że coś poszło nie tak. Za tym idzie niechęć, by spotkać się z samym sobą. Tą wersją, której nie wyszło. Tą częścią nas, która doświadcza porażki. Tą częścią nas, która nosi trudne uczucia.
Zapytani odpowiadamy zatem, że wszystko u nas dobrze, że świetnie sobie radzimy, omijamy trudności jak rafę koralową i płyniemy dalej. Pozornie, ponieważ rafa jest przyklejona do dna naszego statku.

Bez współczucia dla siebie, a dla tych, którzy nie lubią tego słowa – współczułości omijamy prawdę o sobie. Nie jesteśmy bowiem bytami albo silnymi albo słabymi, albo w mocy albo w bezsilności, albo w radości albo w smutku, tylko we wszystkich tych przestrzeniach jesteśmy i – i. Gdy próbujemy wymazać tę delikatną część siebie, to trochę tak jakbyśmy zasłonili sobie jedno oko i jedno ucho, unieruchomili jedną rękę i jedną nogę, wyłączyli połowę narządów wewnętrznych (w tym mózgu) i wyrwali sobie połowę włosów z głowy. Czy da się tak żyć?

Prawo do słabości, otwartość, by powiedzieć o swojej delikatności to tak naprawdę czułość dla siebie w naszej dziecięcej wersji. Stamtąd bowiem wywodzi się nasza wrażliwość. Rodzimy się z jednej strony zależni, a z drugiej pełni miłości w otwartych sercach. Dlatego jako dzieci śpiewany, tańczymy, beztrosko się śmiejemy, bawimy w odtwarzanie ról, rysujemy, malujemy, biegamy bez poczucia zagrożenia. Nosimy w sobie zaufanie, że otaczający nas świat jest dobry, więc czując się bezpiecznie wnosimy w ten świat siebie. W całości, w pełnej autentyczności, bez udawania. Bez grubej skóry i bez skorupy. Bez wypartych uczuć i ukrytych zranień. Do czasu:(

Do momentu, gdy w różnych okolicznościach nie zburzy się nasze poczucie bezpieczeństwa. Do momentu, gdy ktoś krytyką, porównywaniem, warunkową miłością i warunkową akceptacją nie nadwyręży naszego poczucia własnej wartości. Do momentu doświadczenia poczucia winy i wstydu. Odrzucenia i braku przynależności. Do momentu doświadczenia emocjonalnego bólu, którego nie można zmierzyć, zważyć i nadać etykietę “normalny” lub “bez przesady”. Właśnie wtedy wchodzimy w miejsce “nie chcę współczucia”, “nie będę ofiarą”, “nie pokażę, że jest mi trudno”, “nie będę obcym mówić o moich problemach”.

Kogo odrzucamy? Małą dziewczynkę, małego chłopca w nas.

Czy na to zasługują? Nie.
Czy podejście “na twardo” im pomaga? Nie.
Kto odpowiada za podejście “na twardo”? Nasze części ochronne. I one też potrzebują współczułości, ponieważ bardzo się starają byśmy nie musieli mierzyć się z bólem naszych dziecięcych części zranionych niekiedy przez błahostkę, ale dla nich, w tamtym momencie, mógł to być cały świat.

Zapraszam Cię zatem do współczułości. Wszystko jest z Tobą w porządku. Jedyne o co Cię poproszę to, byś nie uciekała / uciekał od samej / samego siebie. Byś zamiast odhaczać kolejne zadania pochyliła się / pochylił się nad sobą. Nie po to, by ugrzęznąć na mieliźnie cierpienia i już na niej zostać, a po to, by dotknąć swojej wrażliwości i delikatności. By dotknąć noszonych przez lata trudnych i ukrytych emocji, które wpływają na Twoje codzienne życie.

Bliskość, którą budujesz ze sobą wpływa na to, czy potrafisz budować bliskość z innymi. Jeśli odrzucasz siebie nie dasz rady przyjąć innych. Jeśli nie potrafisz dać sobie współczułości, będziesz oczekiwała / oczekiwał, że inni też tak będą traktowali siebie. Będziesz też z dużym prawdopodobieństwem pokazywać wyłącznie swoją silną stronę, a przecież nie jest to cała prawda o Tobie.
Może warto wnieść miękkość w relację, którą masz ze sobą i w relacje z innymi. Może warto dać sobie czułość, miłość, akceptację, współczucie, porozmawiać ze sobą, poprosić o pomoc, by ktoś nazwał Ci, co się z Tobą dzieje.

Nie ze wszystkim musimy sobie radzić sami. Ja też korzystam z pomocy. A dla Ciebie i dla Twojej prawdy jestem, jeśli potrzebujesz się wesprzeć. Na początek sprawdź, czy masz przestrzeń, by zobaczyć siebie w całości – i te dorosłe, racjonalne, ogarniające części i te dziecięce, wrażliwe, delikatne, kruche, może przestraszone, może bezradne, a może zawstydzone. Uwierz mi, że warto to dla siebie zrobić. Łatwiej bowiem prawdziwie cieszyć się życiem, gdy nie musimy wkładać ogromnego wysiłku w utrzymanie naszych słabości w zamkniętej szafie. Gdy szafa jest otwarta, a to co w niej bolało jest z współczułością zaopiekowane można z lekkością oddychać i czuć, że nasze życie jest po prostu dobre.

Ściskam Cie mocno!

Małgosia 

❤❤❤

Jeśli potrzebujesz wsparcia, jestem dla Ciebie.

Terapia IFS: https://pozytywnerelacje.com/terapia-ifs-offlinie-online/

Kurs online 24 lekcje czułości dla wewnętrznego dziecka: https://pozytywnerelacje.com/terapia-ifs-offlinie-online/

Jeśli podobał Ci się ten newsletter, napisz do mnie. Będzie mi bardzo miło.

[email protected]

Jeśli masz chęć zaprosić do newslettera znajomych, wyślij im ten tekst i daj znać, że zapisać można się na mojej stronie internetowej
www.pozytywnerelacje.com

Serdecznie Cię zapraszam:)

Małgosia

5 1 głos
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najnowsze
Najstarsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Zapisz się na newsletter

Zajrzyj też na:

Więcej

Wartość, a ocena.

❤ Każdego roku, w czasie zakończenia roku szkolnego obserwuję uczniów, którzy zakończyli swój kolejny etap edukacji. Jedni z nich są dumni i zadowoleni z siebie. Niektórzy

Cisza

❤ Znajdź proszę wolną chwilę i miejsce, w którym nikt i nic nie będzie Ci przeszkadzać. Usiądź wygodnie, przeczytaj tekst i po każdym zdaniu weź

rodzicielstwo lekkości

Jestem odważna, czy muszę?

Co to znaczy być osobą odważną? Jak się czujesz, gdy doświadczasz odwagi? W jakich okolicznościach to się dzieje? Czy ktoś Ci wtedy towarzyszy, czy jesteś

Cud

Zupełnie zwyczajna, a jednak cud Zupełnie normalny, a jednak cud Z włosami zmierzwionymi, a jednak cud Z włosami ugładzonymi, a jednak cud Z nosem utkwionym