Ty i słońce w Tobie

Uwielbiam metaforę słońca.

Słońce to ciepło, które może nas otulić, rozlać się po całym naszym ciele i wypełnić sobą wychłodzone trudnymi doświadczeniami i emocjami zakamarki naszej duszy.

Słońce to blask, który może rozświetlać nas od środka i od zewnątrz wskazując na naszą wyjątkowość i niepowtarzalność.

Słońce to ogień, energia i moc – do życia, do działania, do bycia w swoim cieple i w swoim blasku.

Słońce to odpoczynek, który wraz zachodem wycisza nas i uspokaja.

Słońce to wschód, który niezmiennie nastaje, rozświetla to co ciemne i daje nadzieję nowego początku.

Słońce to my. To Ty i ja.

Czasem jedynie o tym zapominamy. Umyka nam poczucie własnej wartości. Gubimy przeświadczenie, że jesteśmy jedyni w swoim rodzaju. Kierujemy się przekonaniami, które odbierają nam sprawczość, wpływ i wpędzają do ciemnego kąta, z którego tęsknimy za akceptacją, oddajemy innym prawo do oceniania nas, decydowania o tym co nam wolno, a co nie i mówienia jak mamy żyć.

A przecież słońce naprawdę jest w nas.

***********

W pierwszej kolejności jako emanacja naszego “JA”. Boskiego pierwiastka, wewnętrznej siły, czułego oka, które spogląda na nas z poziomu ciekawości, spokoju, odwagi, kreatywności, współczucia, połączenia ze sobą i światem, poczucia jasności i pewności. W przeciwieństwie do naszych części, które mają mnóstwo zadań do wykonania. 

“JA” jest.

Świeci jak słońce, tak po prostu, a nasze części starają się, zmagają, trzymają kontrolę, podejmują decyzje, dążą do ideału, a czasem po prostu boją się, wstydzą, noszą w sobie trud lub cierpienie. Tak, tak. To oczywiście punkt widzenia terapii IFS.

Wyobraź jednak sobie mężczyznę w średnim wieku – Tomasza, który każdego dnia dokłada wszelkich starań, by zdobyć awans. Pracuje 10, 12, a nawet 14 godzin dziennie. Na czas wykonuje wszystkie zadania, nawet jeśli jest ich więcej niż na jeden etat. Przecież nie ma problemu, by zostać dłużej, choć nadgodziny nie są płatne. Tak się po prostu żyje – mówi Tomasz, a właściwie jego część – nazwijmy ją PRACUSIEM. I chodź Tomasz czuje, że jest zmęczony, że coraz częściej doświadcza napięcia, na które nie działa sport, ani masaż rehabilitacyjny PRACUŚ nie odpuszcza. Nie może. W świecie PRACUSIA awans jest być albo nie być Tomasza. Jeśli choć na chwilę zwolni, prawdopodobieństwo porażki zacznie zbliżać się wielkimi krokami. To przeraża PRACUSIA, więc budzi Tomasza w środku nocy i przypomina mu ile ma jeszcze do zrobienia i że dobrze by było już teraz zacząć, żeby na pewno zdążyć. Tomasz nie śpi. Jest coraz bardziej zmęczony, a w jego wewnętrznym świecie trwa pełna mobilizacja.

Dlaczego PRACUŚ nie pozwala się zatrzymać? Ponieważ zna i pamięta nastoletniego TOMKA – syna poważanego w mieście dyrektora liceum. “Nasz Tomek to wspaniały chłopak. Pokładamy w nim wielkie nadzieje” – słyszał nasz bohater w czasie imprez rodzinnych i towarzyskich. W codziennych kontaktach więcej było innych komunikatów: “Jako mój syn nie możesz mieć świadectwa bez czerwonego paska”, “Tylko nie zrób mamie i mnie wstydu”, “Wybij sobie z głowy szkołę aktorską. Nie będziesz żył w wątpliwym towarzystwie”, “Bez średniej 5,2 nawet nie myśl o obozie górskim w wakacje”.

PRACUŚ ma bardzo ważne zadanie. Sprawić, by TOMEK w końcu zasłużył na aprobatę i uznanie. By w końcu mógł zacząć robić to co chce, to co kocha. Ma wielką nadzieję, że gdy Tomasz osiągnie awans, będzie można powiedzieć: “WYSTARCZY”.

Ten wyścig się jednak nie kończy. Zawsze są kolejne awanse do zdobycia, tak jak kolejne 5 i 6 na świadectwie. Tomasz nawet nie zdaje sobie sprawy, że mówi głosem PRACUSIA, “Zawsze może być lepiej”.

Co stanie się, gdy okaże się, że ktoś inny wygrał wyścig o wyższe stanowisko? Czy PRACUŚ pozwoli na utratę zapału i poczucia sensu? Czy zda sobie sprawę jak długo biegł i zatrzyma się? To wątpliwe, chyba że ciało odmówi Tomaszowi posłuszeństwa i nagle dojdą do głosu te części, które już nie mogą się dłużej ścigać. Wówczas może pojawić się wewnętrzny konflikt, ponieważ PRACUŚ tak bardzo się boi, że gdy Tomasz się zatrzyma, to już nie ruszy, a zatem szansa na uznanie i dostęp do własnego, autonomicznego życia bezpowrotnie się oddali.

Dlatego potrzebujemy pamiętać, że nosimy w sobie słońce, czyli nasze “JA”. “JA” nie oceni PRACUSIA. Nie skarci go i nie powie, że zwariował. “JA” usłyszy go, że pracuje tak ciężko, by nastoletni TOMEK w końcu zobaczył dumę i zadowolenie w oczach ojca – niezależnie od ocen i wybranej w poczuciu wolności życiowej ścieżki. “JA” da nadzieję. PRACUŚ usłyszy, że TOMEK nie musi nic udowadniać, że jest kochany taki jaki jest i gdy Tomasz będzie miał dostęp do swojego “JA” powoli zacznie zwalniać. A gdy zatrzyma się i usłyszy siebie sprawdzi – dla kogo stara się o awans. I wybierze. Jak chce pracować. Jak to robić dla siebie. Będąc w kontakcie z PRACUSIEM i nastoletnim TOMKIEM. Świadomie. W tu i teraz, zamiast w przeszłości, która zakradła się do życia Tomasza, choć jest dorosłym mężczyzną.

Ty też masz w sobie części, które robią różne rzeczy. Zawsze dla Ciebie. I zawsze z dobrą intencją, choć jej realizacja bywa różna. Masz też w sobie słoneczne “JA”. Przyjrzyj się zatem sobie z ciekawością i spokojem. Odwagą i współczuciem. Bez oceniania.

Może dostrzeżesz PRACUSIA, PERFEKCJONISTĘ, KRYTYKA, PROKRASTYNATORA, ZAWSZE CHCĘ WIĘCEJ, NIGDY NIE JESTEM DOŚĆ, MUSZĘ BYĆ DZIELNA, JESTEM ODPOWIEDZIALNY ZA CAŁĄ RODZINĘ, INNI SĄ WAŻNIEJSI NIŻ JA, ODRZUCAM ZANIM MNIE ODRZUCĄ, NIE MOGĘ TYLE JEŚĆ, MUSZĘ ZJEŚĆ, BO ZWARIUJĘ i dziecięce i nastoletnie części kryjące się za nimi, które bardzo potrzebują miłości, akceptacji, bliskości, przynależności i tęsknią, by ktoś im pomógł poczuć się lepiej.

Masz tę moc. 

Moc współczującego i ciekawego Twoich części “JA”.

***********

Słońce jest też dla mnie symbolem naszej wartości.

Zdarza się, że osoby, z którymi pracuję wątpią w nią lub tak bardzo skupiają się na ocenach innych ludzi, że gaszą swój blask. Tak jakby pod naporem ludzkich opinii – tych prywatnych i tych zawodowych słońce nie miało prawa świecić. 

Przywołuję wówczas dziecięcy obrazek słońca. 

Dzieci malują słońce w kształcie żółto-pomarańczowej kuli otoczonej ze wszystkich stron promieniami. Narysuj proszę takie słońce. 

Następnie popatrz na ognistą kulę jak na Twoją wartość. Niezmienną, pełną energii, blasku i czego tylko chcesz, by podnosiło Cię na duchu. Możesz sobie na to pozwolić, ponieważ Twoja kula otoczona jest promieniami. To one podlegają ocenom. Ktoś może powiedzieć, że są za długie lub za krótkie. Za szerokie lub zbyt wąskie. Ktoś może je też pochwalić. Jednak ostatecznie promienie wychodzą z kuli słońca, która jest nienaruszalna. Gdy poczujesz jej energię i jej wartość zdecydujesz, czy chcesz dopasować promienie, by inni byli zadowoleni. Czy chcesz je zmieniać. Jakie nowe promyki chcesz stworzyć. Które z nich sprawią, że jeszcze mocniej zaświecisz. 

I najważniejsze. Nawet jeśli ktoś spróbuje zgasić jeden lub kilka Twoich promyków, nigdy nie będzie miał dostępu do Twoje słońca. 

Bo słońce to Ty. 

To Twój blask i Twoja siła. Twoja energia i Twoja moc. I Twoja wartość, niezależnie od okoliczności. Ponieważ jesteś i świecisz.

Słońce nie szuka poklasku. Nie szukaj i Ty. Po prostu świeć i twórz nowe promienie. A jeśli poczujesz, że masz z tym trudność pamiętaj o swoim “JA” i o częściach, które być może potrzebują byś się nimi zaopiekowała / zaopiekował.

Ściskam Cię mocno!

Małgosia

Już 14 listopada 2025 startujemy z pierwszym modułem Rodzicielstwa lekkości – “By było lekko zacznij od empatii dla siebie”. Jeśli chcesz poznać szczegóły i zarezerwować miejsce, napisz do mnie na adres: [email protected]

5 1 głos
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najnowsze
Najstarsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Zapisz się na newsletter

Zajrzyj też na:

Więcej

Dzieci to ludzie.

❤ Dziś napiszę o tym, co już od dłuższego czasu bardzo mnie porusza, ale w czasie wakacji, podsycane różnymi kampaniami marketingowymi, porusza mnie jeszcze bardziej.

Lęk przed bliskością.

❤ Czy znasz to uczucie bycia z kimś, a jednocześnie przeświadczenia, że jesteś sama / sam? Poczucia, że pomiędzy Tobą, a drugą osobą jest niewidzialna

Współczułość

❤– Wszystko, tylko nie współczucie – słyszę czasem w czasie sesji terapeutycznych.– Nie chcę litości, “ojojczania” i mówienia, że jestem biedny.– Nie jestem ofiarą. Przecież

Wartość, a ocena.

❤ Każdego roku, w czasie zakończenia roku szkolnego obserwuję uczniów, którzy zakończyli swój kolejny etap edukacji. Jedni z nich są dumni i zadowoleni z siebie. Niektórzy