Mamy nie biorą zwolnienia

Strona główna » Mamy nie biorą zwolnienia

Mam w sobie złość, a oprócz niej smutek, niezgodę i wielką chęć wyrażenia sprzeciwu. Potrzebuję też wyraźnie wyznaczyć granicę. Krzyknąć: „Stop!”, „Basta!”, „Tak nie może być!”. Powiedzieć: „Takie działania tworzą fałszywy obraz relacji” i zapytać: „Gdzie w tym wszystkim szacunek i zrozumienie?”. Co mnie opętało? – można się zastanawiać. Sprawcą mojego wzburzenia jest reklama preparatu leczniczego. Empatio ratuj!

Obserwacja:

Na reklamie widzę kobietę. Kaszle, w ręku trzyma chusteczkę higieniczną, ma lekko spuchnięte oczy i głos wskazujący na zatkany nos. Obserwujemy ją en face. Otwiera drzwi i mówi: Alicjo, przepraszam, że przeszkadzam, ale jednak muszę wziąć jeden dzień zwolnienia. A potem pyta: Poradzisz sobie? Jej rozmówczynią okazuje się mała dziewczynka. Ma na sobie jeansową sukienkę i rajstopy w paski, a we włosach fioletową kokardę. Oplatająca ramiona różowa pelerynka i złota różdżka z gwiazdką wskazują na zabawę – być może we wróżkę. Dziewczynka słysząc skierowane do niej słowa wypuszcza różdżkę z ręki, a na ekranie pojawia się slogan reklamowy: „Mamy nie biorą zwolnienia. Mamy biorą…”. I już widzimy kolejne kadry: biegnące mama i córka, mama huśtająca córkę, mama trzymająca córkę na rękach i kręcącą nią wokoło oraz mama i córka miziające się nosami.

Nos mamy bez kataru, na twarzach uśmiechy, a złota różdżka z gwiazdką w małej rączce Alicji.

Uczucia:

Co mi robi ta reklama? Wkurza mnie! Oglądając ją czuję: irytację, frustrację, gniew i wzburzenie. Niepokój, obawę, a nawet lęk. I wreszcie smutek i troskę. Nie dlatego, że jest na niej mama i córka, a we mnie wyzwoliła się walcząca feministka (w wersji angielskiej ta reklama dotyczy ojca i syna). Reklama wywołuje we mnie takie emocje, ponieważ zaburza mój system wartości, a tym samym godzi w moje bardzo ważne potrzeby.

Potrzeby:

W relacjach z bliskimi potrzebuję przede wszystkim autentyczności. Stanowi ona dla mnie wielką wartość, którą również chciałabym przekazywać dzieciom. Jest wiele sytuacji, w których wchodzimy w role i nie wyrażamy siebie w taki sposób, w jaki, być może, byśmy chcieli. Dla mnie dom jest oazą prawdziwości i szczerości. Wiąże się to również z zaufaniem, że moi domownicy zaakceptują mnie, taką jaką jestem – także w chwili słabości. W rodzinie funkcjonujemy przecież w pewnej małej społeczności, do której przynależymy i w której wspieramy się nawzajem, okazując sobie szacunek.

Reklama nie dopuszcza bycia sobą.

Rodzic ma być w pełnej gotowości, aby niezależnie od swojej kondycji fizycznej i psychicznej, spełniać oczekiwania dziecka. Zawsze uśmiechnięty i zawsze na 100%. Nie ma tu miejsca na wzajemną empatię, zrozumienie i współczucie. Nie ma budowania wspólnoty i wspierania się w grupie. Jest tylko realizacja potrzeb jednostki. Czy jednak rzeczywiście mała Alicja z reklamy naprawdę potrzebuje, aby jej mama myślała tylko o niej?

Kilka dni temu złapało mnie mocne przeziębienie. Byłam obolała, słaba i bardzo potrzebowałam odpoczynku i snu. Spędzałam weekend w domu sama z dziećmi. Położyłam się. Odpoczywałam i spałam. Od dzieci dostałam ciepłą herbatę z sokiem malinowym, kilka herbatników, buziaka w czoło i poczucie, że świat się nie kończy, kiedy skupiam się na sobie. Nikomu nie wypadła z ręki złota różdżka z gwiazdką. Mam nawet wrażenie, że wyczarowała nam jeszcze większą bliskość i świadomość, że i dorośli i dzieci mają prawo do słabości. Bo mamy nie kłamią. Mamy są ludzkie.

*Tekst ukazał się na stronie Szkoły Trenerów Komunikacji opartej na Empatii.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zapisz się na newsletter

Zajrzyj też na:

Więcej

Wakacje w wersji Zen

Do czego są nam potrzebne wakacje? Do czego jest nam potrzebny urlop?  Dlaczego tak tęsknimy za czasem bez… – bez pracy, bez obowiązków, bez pośpiechu, bez dociskającej nas codziennej rutyny? Tęsknimy, ponieważ na co dzień

Za co kocham NVC?

Porozumienie bez Przemocy otworzyło mi oczy na samą siebie. Pamiętam, jak pierwszy raz dotarło do mnie, że mam potrzeby. Wtedy najbardziej niewysycona była u mnie potrzeba odpoczynku i snu, bo byłam mamą dwójki małych dzieci.

Wolność

Gdy doświadczam wolności, to znaczy, że mi WOLNO. Po prostu mi wolno. Mam prawo. To bardzo mocne słowa. Stanowcze, ugruntowujące. Trochę tak, jakbyśmy mieli coś, co nam przynależy i nie zamierzali tego oddać. “Wolność kocham